Go To Project Gutenberg

czwartek, 23 kwietnia 2009

Spitzer na bankierów?

SpitzerZacznijmy od początku. Był rok 1972.

W tym roku wybuchła afera podsłuchowa Watergate, która odsunęła w niebyt prezydenta Nixona i jego klikę. Centralną postacią i organizatorem podsłuchów zainstalowanych w siedzibie partii demokratycznej był John Daniel Ehrlichman, specjalny asystent prezydenta do spraw wewnętrznych. Był sprawdzonym organizatorem kampanii wyborczych, które wyniosły Nixona najpierw do stanowiska gubernatora, potem prezydenta.

Tak się nieszczęśliwie składa, że akurat w kluczowym okresie afery, jego z kolei asystentem był nie kto inny, tylko młodziutki Henry Paulson, do niedawna minister skarbu USA. Tak się też - tym razem szczęśliwie - składa, że bezpośrednio po tym niefortunnym okresie Paulson rozpoczął karierę w chicagowskim oddziale banku Goldman Sachs, w którym karierę na szczeblu już prezesa, przerwała mu - znowu szczęśliwie - odpowiedzialna rządowa posada ministra skarbu, na której ratował system finansowy świata, zagrożony upadkiem. Tak się - nieszczęśliwie - składa, że Paulson był jednym z architektów i beneficjentów tego chorego systemu, znaczonego m.in. likwidacją ustawy Blileya, zakazującej łączenia bankowości inwestycyjnej z tradycyjną, a która to zmiana legła u podstaw obecnego koszmaru. Najzagorzalszym orędownikiem uchylenia ustawy Blileya był nikt inny, tylko Paulson, a Goldman Sachs - z nim u steru - napuchł dzięki temu w ostatniej dekadzie kilkukrotnie.

Niedawno ujawniono, że - wbrew przekonaniu Ehrlichmana - źródłem przecieku do Washington Post nie był Henry Kissinger, lecz odsunięty od łask i zawiedziony w oczekiwanej nominacji na szefa CIA wieczny zastępca, żądny sensacji. To on wystąpił w roli bicza na niesprawiedliwych, choć sam był niejako szefem Ehrlichmana i to poza wszelkimi podejrzeniami, o czym kozioł ofiarny do końca swych dni, w roku 1999 był święcie przekonany.

Mocodawca spisku podsłuchowego, znany z nagrań i relacji Washington Post pod pseudonimem Deep Throat, był przez wiele lat starannie ukrywany pod płaszczem tajemnicy dziennikarskiej, a prokuratura niespecjalnie o jego zdemaskowanie zabiegała. Moralny kłopot gazety, a szczególnie naczelnego, który osobiście kierował akcją publikacji o podsłuchach, polegał na tym, że od samego początku wiedziała, iż bierze udział w grze, wystawiającej na odstrzał wykonawców (Ehrlichman), a pozostawiających w ukryciu mocodawców, w dodatku działających z niskich pobudek. Gorzej jeszcze. Od samego początku było widać, że rewelacje są zmontowane przeciwko prezydentowi, więc śmiało można zaryzykować tezę, że Washington Post obalił Nixona.

Czy to wszystko czyta się jak powieść Toma Clancy? Jak najbardziej i nie bez powodu. Krótko przed śmiercią Ehrlichman przygotował z tym wziętym pisarzem trzygodzinny film dokumentalny, W oku cyklonu, niewydany, pieczołowicie przechowywany na uniwersytecie Georgia. Ehrlichman wyraża w nim swój głęboki żal i rozczarowanie losem, który go spotkał. Został właściwie jedyną ofiarą skandalu Watergate, poza oczywiście samym celem prowokacji, Nixonem. Spełniał swe zadania sumiennie, rzetelnie, inteligentnie i lojalnie. Został skazany m.in. za krzywoprzysięstwo, kiedy udowodniono mu kłamstwa, którymi ratował swego szefa. Ehrlichman znaczy po niemiecku "uczciwy". Faktycznie, ze swojej perspektywy oszukiwał całkiem uczciwie i pewnie dlatego został wytypowany na kozła ofiarnego, był najzwyczajniej zbyt lojalny, oczekiwał wzajemności, a okazało się, że zarówno wrogowie, jak i przyjaciele byli sprytniejsi.

Teraz powróćmy do współczesności. W atmosferze końca świata i megaspisku finansowego (setki miliardów robią wrażenie) Washington Post właśnie przygotowuje do nowej (dalszej) kariery byłego prokuratora (pogromcę Goldmana) oraz burmistrza Nowego Jorku, Eliota Spitzera. Jego błyskotliwą karierę przerwały nagrania z luksusową prostytutką, której był stałym "klientem nr 9", a niektóre rachunki opłacał z państwowej kasy. Nie wszystkie, bowiem miał liczne bonusy i atrakcje oraz dodatki. Otóż luksusowa nałożnica Spitzera pracowała w jednej z trzech wielkich mafijnych sieci (tak, tak jest wielka konkurencja i koncentracja rynku), a właściwie do niedawna jedynej, bowiem Spitzer skutecznie dobrał się do dwu pozostałych. Słabo to raczej świadczy o jego prokuratorskiej czujności, prawda?

Otóż mamy Spitzera w roli skruszonego pokutnika, ale zarazem demaskatora systemu, a zwłaszcza podwójnej roli Paulsona w kryzysie finansowym. Ostatnio wydał nawet książkę wspomnieniową

i pojawił się na okładce Newsweeka. Wygląda na zezowate oko na przyspieszony kurs moralnej reanimacji. Coś takiego by się przydało naszemu atrakcyjnemu Kazimierzowi (ale ma nieszczęście pracować dla Goldmana, co za pech). Co łączy te ostatnie rewelacje Spitzera? Jak to co, wydawca. Wszystkie książki, wywiady i wyznania opublikował ostatnio Washington Post. Jeśli to przypadek, to zezowaty jest marsjaninem.

Co zatem nas czeka? Zapewne rychły koniec ery Geithnera, a na pewno poważną walkę polityczną. Obrońcą mas i prześladowcą przebrzydłych bankierów będzie odnowiony, jak to mówią po medialnym liftingu specjalista od ścigania przestępstw finansowych Eliot Spitzer. Zezowaty powie cynicznie: jakie czasy, takie wartości. Skoro zapisy księgowe są wirtualne, nie oczekujcie niczego innego od moralności, a także stróżów prawa. Kazio jest na tym tle całkiem znośny, potrzebuje tylko dobrego marketingu i - co najważniejsze - dobrego wydawcy. Z Washington Post jeszcze nikt nie wygrał, drżyj Goldmanie! WaPo potrafi tak wybielić, jak potrafi oczernić, wszystko w imię wolności słowa i demokracji. Białe zmieszane z czarnym daje szare. Bardzo, ale to bardzo.

Poczytaj **************
http://zezorro.blogspot.com/2009/03/tarpan-balcerowicza.html
http://zezorro.blogspot.com/2009/03/all-is-for-goldman.html
http://www.newsweek.com/id/194590/page/1
http://www.slate.com/id/2213942/?from=rss
http://www.slate.com/id/2214407/?from=rss
***********************
© zezorro'10 dodajdo.com

5 komentarzy:

  1. no normalnie nie nadążam :(
    Mam nadzieje że bedziesz kontynuował wątek, bo ogólnie brzmi jak zapowiedz dobrego filmu, a niczego bardziej nie cierpię jak oczekiwanie na jego obejrzenie.

    pozdrawiam
    george

    OdpowiedzUsuń
  2. To się dzieje naprawdę, przeczytaj Newsweeka. Wybielają go, krochmalą, będzie jak nowy. Co że na koksie, pijany prokurator jechał luks-dziwkę w ukrytej kamerze? Że tam jej drinki kupował na państwową visę? Będzie jak nowy, bat na bankierów. Ja jestem za mało zezowaty, zamieniam się w kameleona...

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, Zorro, jesteś zbyt surowy dla Eliota. Jechanie na koksie lux-dziwki to się może każdemu przydarzyć. A przynajmniej powinno się móc :)
    Ale nadziei na taką zmianę to chyba nawet obama nie daje, niestety.
    Chyba dobrze się dzieje, przynajmniej przysporzy to nieco niepokoju znajomym królika.

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, każdemu Kaczmarkowi w Mariottcie raportowanie do Rycha mogło się przytrafić, przyjaźnie z "kolegami od kół samochodowych". W sumie to Kaczmarek wychodzi na służbistę, a Spitzer na macho. Trzeba im zrobić fuzję. Służbista-macho, nowoczesny hiper-robociarz, neo-Stachan.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze bardzo, oto i kontynuacja watku :)
    http://www.cnbc.com/id/15840232?play=1&video=1116537475
    http://www.cnbc.com/id/15840232?play=1&video=1116546525

    Media maja storoy. Szol zaczyna sie na dobre.
    Ale powiem Ci Zorro, ze Na swoj sposob lubie Eliota. Ma taki rzeczywisty wyglada szeryfa z dzikiego zachodu. Na twarzy wymalowane, ze zadziora pierwszej wody. Lubie takich, bo to jest jak western. A moze i cos dobrego tez zrobi przy okazji. Nie odbieralbym mu tego. Bagienko w ktorym siedzimy jest juz tak wielkie, ze gdziekolwiek nacisniesz moze tyci bedzie wiecej prawdy.

    PS. Wyglada jak Kurt Rusell w jendym z westernow, ktorego tytulu nie pamietam :)
    No i moze swoich sterownikow/promotorow tez wykiwa choc poki co z nimi wspolpracuje.

    OdpowiedzUsuń

Możesz użyć tagów HTML: b, i, a (i pewnie innych)
działanie: pogrubienie kursywa anchor np. link
ostatnia uwaga: moderator może zmienić/usunąć treści które uzna za niestosowne, bo moderator ma rację ;)

muut