To jakie zezowaty ma zdanie na temat nowego TARPana II już wiecie. W sumie żadna nowość. Jest jednak coś, co niewielu w Polsce zauważyło w tym planie. To że na sekretarza skarbu Geithnera cięty jest Spitzer, to też nie nowina, w końcu szef szajki zmawiających się co do rekomendacji analityków za coś panu prokuratorowi stanu Nowy Jork ekskluzywną prostytutkę na haju podstawił, żeby mu z nią zrobić rodzinne zdjęcia.
Nie dziwi zatem nikogo, że Spitzer nazywa sprawy niemalże po imieniu, szefem jest Goldman, on rozdaje karty. Wszystkie dotychczasowe akcje ra(b/t)unkowe, od samego początku są reżyserowane podług jego widzimisię, a nowy TARPan będzie służył tylko i wyłącznie do zrobienia szmalcu przez kolegów królika według jego wizji kolejności dziobania. Tak to widzi nie tylko Spitzer, bo właściwie, żeby tego nie dostrzec, trzeba być nie tylko zezowatym, ale ślepym. Zatem no surprise.
Nie nowe jest nawet to, że dwóch noblistów, mianowicie Stiglitz oraz Krugman, nie zostawiają na Geitnerze suchej nitki. Obydwaj mają sympatie demokratyczne i zarzucają Geithnerowi właściwie nie trwonienie publicznych pieniędzy dla kolesi z ferajny, ale brak potrzebnego zasilenia rynku konsumenckiego. Zamiast pomóc upadającym pod ciężarem relatywnie rosnącego długu kredytobiorcom, zasila się bańki, które i tak nie poprawią sytuacji rynkowej konsumentów, zatem w efekcie nie nastąpi oczekiwana poprawa koniunktury. To słuszna obserwacja. Rynek czuje się tak dobrze, jak jego uczestnicy, a konsumenci to 70% pkb Stanów. Nobliści (chyba niesłusznie) zarzucają jednak Geihnerowi brak odwagi, bowiem uznają jego działania za zbyt małe, żeby wywołać znaczący efekt (co to jest bilion?) w porównaniu do kilku bilionów kisnących hipotek.
Słusznie Krugman i Stiglitz zauważają absolutnie niedopuszczalną dysproporcję między spodziewanym - przynajmniej werbalnie - zyskiem z operacji, a jej kosztami. Wówczas prywatny kapitał zgarnie 3/4 zysku, natomiast w przypadku porażki państwo zainkasuje 90% strat. Dodatkowo wyłoży ponad 90% kapitału na tę zabawę. Podatnik będzie miał więc z tego proporcjonalnie ponad 90% kosztów i ewentualnie kilka procent zysku. Nihil novi sub sole. Socjalizm bankierski w najlepszym wydaniu. Bear Stearns, AIG, Citi, Lloyds... Nowy TARPan nazywa się jakoś PPPP (public-private investment program), co na polski zezowaty tłumaczy prosto: Publiczno Prywatne Patroszenie Podatnika.
Nowe, co zauważył zezowaty jest to, że mimo iż giełda na Geithnera zareagowała euforycznie, dalszy jego los jest już przesądzony. Po pierwsze prezydent Obama musiał publicznie zapewnić w poniedziałek, tuż przed oficjalną premierą nowego TARPana, że nie ma innego kandydata na stanowisko ministra finansów. To w języku dyplomacji znaczy plotki o śmierci Geithnera są przesadzone. Geithner jest bardzo słaby i dołożył mu nie tylko stały wróg, pan Spitzer, ale i przyjaciel - Jeffrey Sachs, kolega Balcerowicza. Ten sympatyczny urzędnik Banku Światowego nie jest zwolennikiem liberalnych (w nomenklaturze amerykańskiej) metod. Jest monetarystą z przekonania, fundującym krajom rozwijającym się terapię szokową. Pan Sachs, kojarzony nie bez przyczyny z konserwatywnym matecznikiem bankierów, nie zostawia na TARPanie suchej nitki. Nie mówi o cuchnącym pod niebiosa korupcyjnym modelu ratowania bańków a la Goldie. Mówi prostym językiem o nakręceniu moral hazard. Specjaliści od defraudowania funduszy mają teraz kolejny raz zarobić, aby reszta nie zginęła (tu mi przyszedł na myśl nasz mazurek). Dodatkowo Sachs zgadza się z oceną, iż TARPan jest zbyt mały, by uzdrowić rynek kredytowy.
Co z tego rozumie Zorro? Po pierwsze Geithner balansuje na linie i zapewne spadnie. Zakulisowe walki buldogów o swoją kolejkę dziobania znalazły wyraz w opiniach prominentnych konserwatystów bankowych. Nie jest tak, że reszta będzie patrzyła przez palce, jak Goldie pruje kasę. To w sumie dobra wiadomość dla USA, opamiętać się w porę.
Ostatecznym sygnałem początku końca TARPana jest ostatni szał ataków na premie pracowników AIG, celowo tak wyprofilowany, że Geithner Goldie znalazł się w samym środku linii strzału, wtedy, kiedy pudrował się do swojej wielkiej roli premiery TARPana II. Otóż bezpośrednią przyczyną dementi (które w Moskwie oznaczałoby ostateczne potwierdzenie) Obamy było nagłośnienie, iż głównym beneficjentem państwowej pomocy dla AIG jest nie kto inny, tylko wielki Goldman Sachs.
Dobrym efektem całego medialnego cyrku jest to, iż Kongres - przynajmniej w tej kadencji - nie podpisze już żadnych dodatkowych planów pomocowych ze strachu, iż naród rozszarpie senatorów żywcem. Wystarczy wspomnieć, że organizowane są wycieczki autokarowe dla bezdomnych, żeby obejrzeli w czasie week-endu rezydencje dyrektorów AIG. Ktoś te wycieczki profesjonalnie organizuje. Efekt medialny murowany, na twarzach "odwiedzanych" po prostu szok. Oczywiście są ochroniarze i pełna kultura, ale wyobraź siebie w tej roli. W USA są duże trawniki i nie ma właściwie ogrodzeń...
Sachs potwierdza zezowatemu jedno, co już dawno wiedział: ekipa Goldiego pojechała za daleko. Więcej jazdy nie będzie. Zezowaty kłopot polega jednak na tym, że ciąg dalszy kłopotów dopiero nastąpi. Skoro Sachs mówi, że TARPan 500, a nawet TARPan 1000 (w wersji rozszerzonej mają skupić 1000 mld trefnych aktywów hipotecznych) to kilkakrotnie za mało, a Sachs potrafi być boleśnie dokładny, co zezowaty naocznie pamięta, to dalsze akcje pomocowe będą potrzebne. Z obserwacji powyżej są zwyczajnie jednak politycznie wykluczone. Finis Herr Geithner, kaput.
Teraz wyjaśniam po co wymieniłem właśnie Jeffa Sachsa, przecież wypowiedzi na ten temat prominentnych bankowców są setki. Ponieważ została w Polsce - a zwłaszcza w Polsce - przeoczona. A Polacy wiedzą, że Sachsowi można wierzyć. Skoro lekka pomoc się skończyła, oznacza to po prostu ciężkie czasy. Wskazówką jest tu gniew ludu i ikona Sachsa. Teraz oddłuży Stany. Niech weźmie jeszcze Balcerowicza, to skuteczny zespół :) A tak serio, im prędzej festiwal pustej nadziei się skończy, tym lepiej. Czas na plan Balcerowicza dla Stanów. Nie przypuszczałem, że tego dożyję.
Spodziewaj się zaniedługo takich notek prasowych:
Rozwijający się kraj USA odwiedziła wczoraj delegacja Banku Światowego, na czele ze słynnym J.Sachsem...
No to brakuje juz tylko tego zeby chlopcy Geithnera rozsypali zboze na ulicach Niu Jorku z piesnia na ustach "Balcerowicz, musi odejsc":)
OdpowiedzUsuńTakie zawiadomienie:
OdpowiedzUsuńNa Firefox stronka się "rozjeżdża" Windows i Linux. Pozdrowienia.
A ja polecam odcibek SP:
OdpowiedzUsuńhttp://www.southparkstudios.com/episodes/220760
A tak zatwierdza się plan ratunkowy ;): http://www.southparkstudios.com/clips/222638
OdpowiedzUsuń