Go To Project Gutenberg

wtorek, 24 marca 2009

ECB może się zawalić, tako rzecze Roubini

lawina, czyli żywiołLud przemówił, prawie 89% chce artykułu nt. Roubiniego, albo długów Europy. I słusznie, bo to ten sam temat :) Nie, w głosowaniu nie było żadnej podpuchy, zadałem sobie pytanie, jakie tematy mnie interesują. To, że są powiązane, wymagało potwierdzenia i badań. Oto wynik.

Na swoim blogu RGE wczoraj Roubini napisał enigmatycznie, że przewiduje "upadek suwerennego banku" w kontekście jakiegoś banku centralnego. Notka pojawiła się na Bloombergu, potem znikła - czytaj o znikających artykułach w poprzednim wpisie.

Na blogu Kuczyńskiego wywiązała się z jego zapytania dyskusja. Ja nie chciałem przyjąć, iż chodzi o bank centralny Europy, choć byłem na dobrym tropie. Otóż Roubini - całkiem świadomie, jako że posługuje się precyzyjnym językiem, użył zwrotu sovereign bank zamiast np. central bank albo national bank. W pewnym zakresie są to synonimy, ale nie do końca. Z kontekstu wynika, że jakiś centralny bank nie udźwignie ciężaru, który będzie musiał ponieść w wyniku przejęcia upadających prywatnych banków komercyjnych.
Roubini świadomie nie sprecyzował, o co mu dokładnie chodzi, aby nie dolewać oliwy do ognia. Pewnie miał rację. Nawet wzmiankę o jego oryginalnym artykule wycięto na serwisie Bloomberg (czołowy, obok Reutersa serwis biznesowy świata) w przeciągu kilku godzin (patrz poprzedni wpis).

Układanka staje się całkiem jasna, kiedy dołoży się fragment pochodzący z (też usuniętej/przeredagowanej) notki The Telegraph.

W pierwszej, pośpiesznie przeredagowanej wersji była wzmianka o wielkości szacowanych strat europejskiego systemu bankowego: 13,6 bln funtów, czyli 18,5 bln euro. (Oryginalna kwota jest w zachowanym tytule) 18500 miliardów! Tyle strat mają mieć na swoich bilansach banki komercyjne Europy. Oczywiście mogła to być pomyłka, ktoś pospiesznie usunął błędną informację... Może tak, ale bardzo mało prawdopodobne w kontekście zagadkowych zbiegów okoliczności, chodzących stadami.

Weźmy hipotetycznie wymienioną liczbę za poprawną. Jeśli faktycznie to oszacowanie jakiejś komisji finansowej ECB, to ezopowy język Roubiniego nie dziwi. Nikt po prostu nie wie, co z taką liczbą zrobić. To wartość pięciu-sześciu kwartałów pracy całego kontynentu! Jeśli banki komercyjne w Europie faktycznie mają w szafach tyle trupów, to ECB nie jest w stanie ich uratować. Co dalej? Nikt nie wie. Ministrowie finansów, w tym Rostowski wiedzą, o co chodzi i zapewne dlatego tak emocjonalnie podchodzą do sprawy. Nie dziwi na tym tle iskrzenie między Kaczyńskim i Rostowskim. Ten drugi steruje dziurawym okrętem, na którym trwa bal, niczym na Titanicu....

Ministrowie finansów krajów Europy zwyczajnie nie wiedzą, co dalej robić. Nie mogą - wzorem USA - wykupować upadłych banków, bo musieliby znacjonalizować cały sytem bankowy. Ba, o zarzuty w rodzaju komunizmu i centralizmu demokratycznego dawno panowie nie dbają. Chodzi o to, że straty pywatnych banków powiększyłyby i tak horrendalne zadłużenie Europy jednym ruchem o 150% PKB! To ekonomicznie niemożliwe.
Europa, przy starzejącym się społeczeństwie i tysiącu innych obciążeń na budżecie, nie mówiąc już o do tej pory skumulowanym długu, tego nie pociągnie. Kregosłup bankowy Europy jest więc przetrącony i nie do uratowania. Teraz panowie ministrowie chodzą i naradzają się, jak to sprzedać rynkom (społeczeństwom), żeby nie doszło do zamieszek. Jak to zrobić, żeby jednak system bankowy jakoś uratować, choćby częściowo? Którą część ratować? Jak przekonać społeczeństwa, że nakładanie im na plecy kolejne długi prywatnych banków ratują ich przyszłość i przyszłość ich dzieci?

Za dużo tych pytań. W USA Roubini nie ma problemu. Skala dziury jest porównywalna, niemniej dane są skrzętnie ukrywane w banku centralnym FED, który wcale nie jest bankiem państwowym, jak jego europejskie odpowiedniki, tylko kartelem prywatnych banków i tak naprawdę przed nikim nie odpowiada, tak jest napisany jego statut. Dlatego jego szef, Ben Bernanke, może ze spokojem negocjować kolejne warunki ratunku upadających banków z ministrem skarbu i Kongresem, bowiem nie musi im wcale ujawniać całej prawdy (a oni nie muszą jej ujawniać swoim wyborcom). W Europie mamy ten problem, że może biurokrację mamy skostniałą, ale dokładną. ECB wie dokładnie, ile brakuje. Kłopot w tym, że inni też wiedzą i jest to wiedza kolegialna. Decyzję podejmą też kolegialnie i będą z niej rozliczani. Pustka w oczach finansowych sterników nie oznacza odrętwienia, ani głupoty, ale bezradność.

Taki oto przygnębiający obrazek wynurza się z analizy rozrzucownych i zatartych w internecie tropów. Niestety jest bardzo prawdopodobny. Wiedza nas wyzwoli? Może. Na razie widać, że owoc z zakazanego drzewa wiedzy jest gorzki, jak piołun. Nie chciałbym być min. Rostowskim...
Czy jutro będzie koniec świata? Nie, ale plotka, że na najbliższej konferencji europejskich ministrów finansów coś ogłoszą, jest bardzo prawdopodobna. Giełdy jednoznacznie wskazują na to, że już na to czas. Lepiej już było.

Na koniec nagroda, dla niepocieszonych fanów nieodżałowanego sir Allena Stanforda, którego FBI najzwyczajniej w świecie znalazła we Fredericksburgu, aby mu wręczyć pozew (cywilny, nie karny!) o forsę, a jakże, właściciela wyspy karaibskiej Antigua i pół Virgin Island (oba raje podatkowe, w dodatku rajski klimat!), organizatora turnieju krykieta Twenty20 oraz hulaki i handlarza kokainą z Meksyku - dedykuję. Playboy podobno zapylił ponad 8 mld dolarków, ale zabawa trwała... ponad 20 lat. Życia w słońcu, pod palmami...

Stanford, czyli -8 G$

Caribbean queen
Kokomo
Don't like cricket, I love it
ostatnie porównaj dla smaku
© zezorro'10 dodajdo.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Możesz użyć tagów HTML: b, i, a (i pewnie innych)
działanie: pogrubienie kursywa anchor np. link
ostatnia uwaga: moderator może zmienić/usunąć treści które uzna za niestosowne, bo moderator ma rację ;)

muut