Go To Project Gutenberg

wtorek, 24 marca 2009

Czy złotówka odbije na święta?


Opinie analityków są rozbieżne. Większość nie ma zdania, niektórzy stwierdzają, że nasza waluta jest fundamentalnie zdrowa, dlatego w obecnej chwili jest mocno niedowartościowana, jednak nie podają zmiany trendu. Najciekawsze są opinie oczekujące rychłego odbicia złotówki, jak np. Piotra Kuczyńskiego.

Mnie osobiście bardzo zaintrygowała jesienna zwyżka dolara, jego potworne zasysanie do matki-emitenta, czyli głównego dłużnika świata, ale zarazem głównego inspiratora ostatniej kreacji kredytu, czyli wielkiej Ameryki. Światowa deflacja, obserwowana od końca lata, nie jest już fenomenem efemerycznym, a uznanym zjawiskiem strukturalnym.

Nasza waluta padła ponadto ofiarą jeszcze jednego czynnika negatywnego: nie jest mianowicie w strefie euro, co powoduje, że jest zaliczana do grupy walut wschodzących Europy wschodniej i kłopoty Ukrainy i Rumunii nas dotykają finansowo, choć nie jesteśmy ani od nich bezpośrednio uzależnieni, ani nawet mocno strukturalnie związani. Niemniej złoty osłabił się w rekordowo krótkim czasie- jednego kwartału- o 50% w stosunku do dolara. To bardzo dużo. Dlatego oczekiwanie na rychłe, mikołajowe odbicie złotego ma absolutnie mocne podstawy i jest prawie że aksjomatem. Wiadomo przecież, co spadnie, musi wzrosnąć, what goes down, must come up.

Zwolennicy analizy technicznej zacierają ręce: teraz sprężyna musi odbić i to bardzo mocno. Dolar wróci przez miesiąc do poziomu 2,40-2,50. Nie może być inaczej! (?)

Owszem, może. Wskazuje na to słabość złotego w ostanich dniach, a szczególnie jego ociąganie przy zmianie krótkiego trendu na dolarze. Dolar osłabiał się np. wczoraj do wszystkich walut, za wyjątkiem... złotego. Co obciąża złotego od dziesięciu dni? Kilkaset milionów należności z opisanych w innym felietonie egzotycznych struktur walutowych made by JPM.

Struktury, jak inne opcje, rozliczają się bardzo prosto. Bank emitenta obciąża bank korespondenta odpowiednią kwotą, ustaloną w kontrakcie. Nie ma znaczenia, czy kontrahent (strona umowy) się na to zgadza. W tym świetle opowiastki, że polscy eksporterzy, nabici w butelkę, np. ZM Ropczyce, pójdą do polskiego sądu i zasłonią się brakiem należytej staranności po stronie banku oraz działaniem pod wpływem błędu, co umożliwi uchylenie się od skutków umowy, uważam za bajki. Owszem, jest prawdopodobne, że po powołaniu odpowiednich biegłych Ropczyce nie będą musiały płacić Millenium za rok-dwa, ale w międzyczasie Millenium obciąży ich rachunek, albo go zablokuje, albo wystawi bankowy tytuł egzekucyjny na cały majątek fabryki, albo cokolwiek innego i będzie miał do tego pełne prawo (bankowe).

Ktoś powie: to niesprawiedliwe. Być może, ale zagraniczny wystawca opcji postępuje dokładnie tak samo z tzw. bankiem korespondentem w Polsce. Bierze pieniądze z jego rachunku i już. Dlatego zresztą bank-korespondent krajowy do operacji walutowych jest m.in. potrzebny po to, żeby międzynarodowa transakcja po stronie wystawcy opcji była bezpieczna (i dla uniknięcia kłopotów z lokalnym prawem bankowym).

W taki oto sposób nadzieje na mikołajową sprężynę mogą się nie ziścić, podobnie jak i teoryjka pana Piotra, albo sprężyna okaże się całkiem rozciągnięta, jak guma, bowiem broń masowego dojenia ma bardzo duży zasięg.

Na koniec wszystkich krytyków pragnę zapewnić, że niniejszy tekst jest powodowany głębokim smutkiem nad stanem finansów świata (a zatem i naszych), a nie naturą permabear, jak nazywają na giełdzie wiecznych narzekaczy. Całkiem niedawno byłem prawie permabull. Bliższe spojrzenie na świat, a zwłaszcza rodzimą scenkę szybko mnie ocuciła. Nie jest dobrze.
© zezorro'10 dodajdo.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Możesz użyć tagów HTML: b, i, a (i pewnie innych)
działanie: pogrubienie kursywa anchor np. link
ostatnia uwaga: moderator może zmienić/usunąć treści które uzna za niestosowne, bo moderator ma rację ;)

muut