nastrój: jawa czy sen
Mam praktyczną pewność, że nasze elity polityczne, intelektualne, i gospodarcze zostały złapane przez rozwijający się na naszych oczach światowy zawał finansowy przez zaskoczenie. Normalna reakcja ciężko przestraszonego, cierpiącego w dodatku na dysonans poznawczy (to co obserwuje nie zgadza się z jego przekonaniami), obserwatora to w pierwszej chwili negacja, eskapizm. Niektórzy, jak np. Lech Wałęsa trwają w tej fazie do dziś – patrz jego ubiegłotygodniowe wyznania na temat “chwilowego zacięcia systemu”.
Nie może dziwić to wśród normalnych tzw. zjadaczy chleba, ale już wśród intelektualistów, zwłaszcza profesorów ekonomii takie stanowisko wobec szybko zmieniającej się finansowej rzeczywistości jest dowodem starczej demencji.
Wśród naszych elit ekonomiczno-gospodarczych jeszcze we wrześniu tego roku panowało zaprzeczenie, jednomyślne wypieranie ze świadomości nie do pomyślenia załamania jedynie słusznego systemu. Wybitny ekonomista powrócił z Krynicy z radosną wieścią, że Polsce nie grozi żaden kryzys, a na uporczywe moje polemiki na blogu odpowiedział, że “na anonimowych frustratów” nie ma rady. W tym czasie w ramach wypierania ze świadomości jego ekonomiczny blog dyskutował o ... czystości języka polskiego, nie polskiej waluty, żeby było jasne. Dyskutował w zupełnym oderwaniu od realiów rozgrywającego się dramatu, oburzał się na zachwaszczenie języka przez komentatorów np. nowej ekonomicznej tv CNBC, ale ignorując całkowicie, że polskie komentarze, zarówno w formie, jak treści, ale co najciekawsze – słownictwie – są wierną kalką swych pierwowzorów. Skoro dyskutanci oglądali i czytali te komentarze i nie zauważyli tego oczywistego faktu, to albo ich nie rozumieli, albo nie czytali/oglądali, co ich jako fachowców dyskwalifikuje. Tyle w sferze językowej.
W sferze poznawczej szok prawdziwy. Całkiem niedawno Balcerowicz wprowadził u nas wymienialną złotówkę, rynkowe reformy święcą triumfy, mamy pokaźny wzrost gospodarczy... Tymczasem rząd oazy wolności świata praktycznie znacjonalizował gigantów hipotecznych FNMAE i FRMAC o sumie aktywów większej od 1/3 PKB Stanów i ratuje kolejne instytucje na sumy wielu setek miliardów dolarów w iście socjalistycznym stylu. Tak: centralnie sterowane wspomaganie gospodarki poprzez dopłacanie do upadających firm na dziś w sumarycznej kwocie powyżej 2 bilionów (tak, dwóch tysięcy miliardów) dolarów, wszystko na przestrzeni tej jesieni.
To, że różni ekonomiści, do niedawna uważani za outsiderów, od kilku lat przestrzegali przed podobnym scenariuszem, nie jest tajemnicą dla fachowców. Przyczyny kryzysu są znane, nieznane są tylko rozmiary jego skutków, bowiem te zależą od szybkości i zdecydowania działań światowych. Znamienne, że w tym tygodniu ONZ wydał oficjalny raport domagający się natychmiastowego wdrożenia prac nad reformą Międzynarodowego Funduszu Walutowego w kierunku jego wielowalutowości w celu odejścia od hegemonii dolara, w przeciwnym razie już w przyszłym roku nastąpi dalsze pogłębienie recesji spowodowane upadkiem amerykańskiej waluty.
Następna faza szoku to akceptacja, czyli przyjęcie do wiadomości niezaprzeczalnych faktów i próba przejścia do porządku, w tym samym czasie zbierając siły intelektualne do zrozumienia sytuacji i opracowania strategii działania. Większość naszych komentatorów i polityków jest w tej właśnie fazie. Są już świadomi, że na świecie szaleje kryzys, największy od Wielkiej Depresji z lat 30 Xxw., ale twierdzą, że Polsce nic nie grozi, byle polska wieś spokojna. Tymczasem kolejne kraje Europy uruchomiły ogromne pakiety stymulacyjne dla gospodarek, EBC obniżył stopy o rekordową wysokość w rekordowo krótkim czasie, a Polskę dotknął syndrom struktur walutowych masowego dojenia. Na razie Noga z RPP ustąpił w kwestii powyżek stóp, ale ich cięcia też były symboliczne. Poważni ekonomiści prognozują tymczasem Polsce ryzyko nie tylko spowolnienia wzrostu, ale zwyczajną recesję w 2010 r!
Ostatnia faza intelektualno-psychologicznego radzenia sobie z szokiem, a z takim mamy do czynienia, jest racjonalizacja. Albo zaakceptowaliśmy już nieubłagane fakty, zrozumieliśmy przyczyny ich wystąpienia i wyciągnęliśmy wnioski do działania na przyszłość – to wymaga zanegowania części dotychczasowej ideologii, bowiem ta doprowadziła do krachu, albo zaprzeczyliśmy narzucającym się wnioskom, znajdując alternatywne wytłumaczenia do powziętej arbitralnie decyzji, że ideologia u podłoża była OK, tylko coś z wykonaniem było nie tak. Jeszcze raz, dla jasności. Z psychologicznego punktu widzenia, a tak trzeba również analizować zjawiska ekono-społeczne, kluczowe jest, czy krach i analiza doprowadza do rzetelnej analizy przyczyn, ich wskazania i wyciągnięcia wniosków na przyszłość. To się nazywa w katechizmie rachunek sumienia, a w psychologii internalizacja błędu. To warunek podstawowy, wstępny i konieczny wszelkiej poprawy, to warunek sine qua non. Mimo, iż jest to tautologia: krach może nastąpić tylko w złym systemie, wymagającym naprawy, niewielu w Polsce, a nawet szerzej w świecie, dojrzało do przyznania, że system jest wadliwy. Do jego naprawy jeszcze daleka droga. Czy dostrzegasz tę oczywistą oczywistość? Być może tak, ale czy jesteś o tym przekonana/y?, czy jesteś gotowy/a ponosić tego konsekwencje, zmienić swoje zachowania indywidualne i społeczne? Wątpię. A to jest - niestety – warunek konieczny poprawy. Świat nie pójdzie dalej as usual. System światowy wymaga remontu. Trzeba przeanalizować, zrozumieć i zaakceptować płynące z analizy wnioski na przyszłość. Na koniec najłatwiejsze, etap czwarty, czyli działanie: pozwolić przegłosować konieczne zmiany w parlamencie...
W tym świetle działalność racjonalizatorów, różnych panów Gwiazdorskich, którzy tłumaczą, iż system jest ok, tylko paru polityków popełniło błędy jest szczególnie szkodliwa, bowiem opóźnia czwartą fazę: racjonalne działanie, chroniące interes ekonomiczny indywidualny i społeczny. Przypominają niesławne działania politruków, pouczających o wyższości gospodarki planowej i centralnej nad wolnym rynkiem. Gospodarka planowa runęła pod własnym ciężarem i nastał złoty czas neoliberalizmu. Ten doprowadził do takich wynaturzeń, iż obecna recesja przerodziła się w światowy kryzys finansowy. I znowu politrucy, nieodrodni synowie ojców pouczają, że rynek jest jedynie słuszny, tylko wypaczenia doprowadziły do kryzysu. Aktualne znowu stają się gomułkowskie rynek tak, wypaczenia nie? Chichot Lenina jest tak głośny, że aż ogłusza. Rechoczą z Mao w duecie, bo Chiny to dziś drugi gracz na światowej arenie, komunistyczny w formie, ultraliberalny w treści. W swojej istocie błyskotliwe wystąpienia Gwiazdowskiego et consortes nie wnoszą nic do zrozumienia przyczyn obecnego kryzysu i akceptacji konieczności zmian, a skutecznie zaciemniają obraz, biją pianę i odsuwają przemyślane decyzje w bliżej nieokreśloną przyszłość. To najgorsza strategia dla Polski, więc drogą komunikacji elektronicznej proszę analityka Piotra Kuczyńskiego o zadanie panu Gwiazdowskiemu podczas publicznej debaty kilku pytań, których nie mogłem sam zadać, z powodów objaśnionych dalej, z komentarzem.
Debata o socjaldemokracji, liberalizmie, socjalizmie nie ma sensu, toczy się w idealnym świecie, którego desygnaty dawno umarły. Dziś świat ekonomii społecznej już co najmniej od dwóch dekad jest ekonosynkretyczny, albo, jak kto woli idiosynkretyczny. Stąd próby sprowadzenia dyskusji na tory: wyższy socjal, czy więcej wolnego rynku nie mają sensu, inaczej mówiąc są kretynizmem czystej postaci. Inne realia, inne problemy, inny kryzys.
Świat zmienia się na naszych oczach, a my go nie rozumiemy. Stąd gorączkowe poszukiwanie wiedzy, stąd moja osobista aktywność, stąd grono czytelników bloga Kuczyńskiego, którym mu wielu zazdrości. Od dwóch tygodni nie ma jego adresu na pasku bankier.pl, który go gości, stał się po prostu zbyt popularny i przyćmił konkurencję :) Nie chodzi o debatę czy socjalizm, czy kapitalizm, rynek, czy gospodarka planowa, bo panujący chaos doprowadził już do swojej kabaretowej odsłony, kiedy czołowi kapłani neoliberalizmu ratują gospodarkę a la Komitet Centralny. Sam ten fakt powinien zakończyć ideologiczną przepychankę o to jakie futro ma mieć kot na ile ma kot łapać myszy i co oraz w jaki sposób mu dać na zachętę. Każdy, kto sądzi inaczej, jest moim zdaniem – zaniepokojonego zezowatego Zorro – politycznym rozrabiaką, a na pewno nie jest ekonomistą.
1.Czy Robert Gwiazdowski popiera TARP (plan Paulsona).
Jeśli popiera, dlaczego uważa, że pompowanie państwowych pieniędzy w trupy prywatnych banków jest dobrą strategią przetrwania dla największej ekonomii świata.
Jeśli nie popiera, dlaczego uważa, że brak pomocy państwa nie spowodowałby upadku światowego systemu finansowego, w tym Polski, doprowadzając 2/3 ludności świata do głodu, a kraje rozwinięte do niewyobrażalnego załamania poziomu życia; a tak brzmiała argumentacja wprowadzających ten plan Henry Paulsona II (sekretarz skarbu) oraz Bena Szlomo Bernanke (szef FED), obydwaj lojalni działacze rządzącej republikańskiej ekipy Busha. Tak też brzmi konsensus wszystkich agencji ratingowych, instytutów badawczych itp. Jeśli nie popopiera, czy już ma zarys pracy na Nobla, a właściwie dwa Noble: matematyki teoretycznej i ekonomii.
2.Dlaczego RG zarzuca tegorocznemu laureatowi Nobla z ekonomii, prof. Paulowi Krugmanowi, że dla celów podlizania się ekipie władzy (odchodzącej Busha i oczekiwanej demokratów) poparł wprowadzenie planu Paulsona, kiedy z lektury jego publikowanych w NY Times oraz internecie felietonów jawnie wynika, że od początku był gorącym krytykiem tego pakietu, a w końcu poparł go warunkowo z braku lepszego rozwiązania, bo inaczej system finansowy legnie w ruinach.
Czy nie uważa, że zarzucanie politycznego lizusostwa właśnie uhonorowanemu najwyższym wyróżnieniem w świecie nauki, podszyte polityczną i intelektualną manipulacją, nie przystoi polskiemu wykładowcy akademickiemu?
Komentarz zezowaty Zorro: Pytanie to zadałem Gwiazdowskiemu na jego blogu, jednak mój wpis wyciął bez uzasadnienia i bez komentarza. Pozostały chyba odnośniki do źródłowych słów Krugmana, proszę sprawdzić (źródła). Najsmaczniejsze w manipulacji jest to, że Gwiazdowski zarzuca Krugmanowi dokładnie to, co jego grzechem z pewnością nie jest, a mianowicie kręcenie się przy władzy w oczekiwaniu na profity. Otóż jednym z kluczowych zarzutów Krugmana do planu Paulsona są jego (tego drugiego) afiliacje polityczne z partią republikańską oraz biznesowe (ma ponad 700 mln pakiet akcji Goldman Sachs). Prawdziwym cukierkiem jest wykopane i opublikowane przez Krugmana zdjęcie doradcy prezydenta Nixona, pana H.Paulsona, który całą karierę zawodową zawdzięcza politycznym koneksjom. W tym świetle insynuowanie że Krugman dostał Nobla za sympatie polityczne i karierowiczostwo nie jest już niesmaczne, to zwykłe oszustwo.
3.Czy RG godzi się na prewencyjną cenzurę, uważając, że tematy nie poruszane i nie nagłaśniane same znikną, lub się rozwiążą inaczej?
Komentarz zezowaty Zorro: jw.
4.Czy RG popiera skoordynowane pakiety stymulacyjne, uzgodnione przez G-7, G-20 oraz UE.
Jeśli popiera, dlaczego uważa, że pompowanie państwowych pieniędzy w praktyczne trupy prywatnych banków oraz wielkich ponadnarodowych firm jest dobrą strategią dla przetrwania i rozwoju Europy.
Jeśli nie popiera, dlaczego uważa, że brak pomocy państw (budżetów) nie spowodowałby upadku światowego i europejskiego systemu finansowego, w tym Polski, doprowadzając konkretnie Polskę nie tylko do zastoju, ale cywilizacyjnego regresu i zaprzepaszczenia reform, skoro panuje na ten temat konsens. Patrz punkt 1.
5.Czy RG zgadza się z diagnozą ONZ, że brak unormowanego odejścia od dolara spowoduje załamanie finansów USA, krach dolara i pogłębienie recesji światowej już w 2009 roku? Jeśli się nie zgadza, proszę podać wiarygodne źródła naukowe i biznesowe, na których opiera swą opinię.
6.Czy RG popiera szybkie cięcie stóp w Polsce, zapobiegające możliwej w Polsce w 2010 recesji.
Komentarz zezowaty Zorro: RPP zachowuje się jak ospały niedźwiedź. Wszyscy dawno obcięli stopy, a Noga jeszcze tego nie zauważył.
7.Czy RG popiera aktywną politykę kursową w odróżnieniu od reklamowego nicnierobienia, które umożliwiło ulokowanie na polskim rynku góry lodowej struktur opcyjnych masowego dojenia i kłopoty polskich esporterów zarówno latem, jak i obecnie? Jeśli jest zwolennikiem laissez-faire, czy nie uważa, że skoki kursu walutowego o 50% na przestrzeni kwartału zabiją każdą legalną firmę? Jeśli jest zwolennikiem laissez-faire, czy nie uważa, że można również sprzedawać opcje na życie i śmierć, albo na jasyr?
Za odpowiedzi, konstruktywne i mądre, będę szczerze wdzięczny. Mimo całej sympatii dla pana Gwiazdowskiego i wysokiej oceny jego talentu retorskiego, uważam że dziś są w cenie twarde realia, a nie błyskotki. Ja żądam wiedzy i wyjaśnień, a nie fajerwerków i oklasków. Stąd moja prośba do pana Kuczyńskiego, bo jego praktyczna postawa jest mi bliska z kilku powodów, choć często się z nim nie zgadzam.
wtorek, 24 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Możesz użyć tagów HTML: b, i, a (i pewnie innych)
działanie: pogrubienie kursywa anchor np. link
ostatnia uwaga: moderator może zmienić/usunąć treści które uzna za niestosowne, bo moderator ma rację ;)