Jest bezpiecznie. AIG oraz LLoyds państwowe, a jednak prywatne

Nie grozi im upadłość z powodu ubezpieczeń ryzykownych transakcji, np. CDO i CDS. Hojne rządy zapewniły im miliardy świeżego kapitału na pokrycie strat w wirtualnym i nawet uniknęły nacjonalizacji de jure, co samo w sobie jest sztuką zaiste cyrkową.

Dzielny socjalistyczny rząd Gordona Browna uratował w sobotę przed nieuchronną plajtą najstarszego ubezpieczyciela świata, firmę LLoyds. Dokapitalizowanie bankruta odbyło się tak zręcznie, że akcjonariat został praktycznie niezmieniony, firma będzie działać nadal bez zmian, a brytyjski resort skarbu uniknął roli właściciela i nadmiernych z tym związanych obowiązków.

Jak tego dokonano? Genialny plan nazywa się Asset Protection Scheme (to dla niepoznaki, oryginał brzmi ass protection scheme) i składa się z trzech powalających swa prostotą szwindli.
- rząd wymienia dotychczas posiadane 5 mld funtów w akcjach uprzywilejowanych na akcje zwykłe (odpada dywidenda i pierwszeństwo) po zawyżonym kursie
- rząd sprzedaje firmie ubezpieczenie (gwarancje) toksycznych papierów na sumę 15,6 mld (to nie wchodzi do rachunku kapitałowego, ale schodzi z ksiąg LLoydsa)
- rząd nabywa nowe akcje serii B wymienne na zwykłe po astronomicznym kursie na sumę 15,6 mld.

Sumarycznie operacja kosztuje Gordona Browna ok. 35 mld funtów, czyli ponad dwukrotność dzisiejszej kapitalizacji LLoydsa, a rząd w zamian, po rozliczeniu wszystkich sztuczek będzie 77% właścicielem ubezpieczalni, wygodnie poniżej granicy 80%.

Za oceanem socjalistyczny rząd Obamy dzielnie sekunduje w ratowaniu ubezpieczalni, dodając kolejne 30 mld dolarów bankrutowi AIG, które do niedawna było największą ubezpieczalnią świata. W ten sposób pomoc rządowa zsumowała się do kwoty blisko 200 mld, co po prostu przesłania oczy mgłą. 200,000,000,000$ Ostatnie zmiany polegają na udzieleniu kolejnej pożyczki, która nie zostanie spłacona, wraz z renegocjacją warunków wcześniejszych pożyczek, których AIG nie spłaca.

Operacja dzięki swemu nowatorstwu powoduje, że choć wartość rynkowa ubezpieczeniowego trupa od ostatniego zastrzyku spadła, nie spłacił on ani grosza z "pożyczonych" na procent funduszy, a do tego wpompowano dodatkowe miliardy do czarnej dziury, udział państwowy nie zmienił się ani na jotę i wynosi 79.99%. Dlaczego nie 80, spyta ktoś dociekliwy. Dlatego, że w prawie anglosaskim wówczas państwo stałoby się prawnym właścicielem, a nacjonalizacji przecież nie było :) Ot, klasyczne zadanie na raka: Ile potrzeba i ile ma wyjść? Ile potrzeba zwiększono o 30, ale ile ma wyjść zostało tyle samo... Czary, mary, bęc. I AIG nie musi płacić marcowej raty odsetek na jakieś dwa miliardy chyba.

Tak oto socjalistyczne rządy bankierów nie znacjonalizowały banków Citi, Bank of America i innych, a obecnie nie nacjonalizują ubezpieczycieli. I mamy oto nową wersję socjalizmu ery neoliberalnej, tzw. socjalizm bankierów. Polega on na pompowaniu państwowych pieniędzy do upadłych prywatnych banków i innych instytucji finansowych tak, aby uchronić je przed upadkiem, podobno nie mogą zbankrutować. Nie jest to jednak nacjonalizacja, bowiem rządy socjalistów bankowych nie przejmują ani zarządów, ani nawet odpowiednich udziałów w ratowanych instytucjach. Za całą operację zapłaci rzekomo podatnik z przyszłych wpływów. Już to widzę :)

Marks przewraca się w grobie, bo socjalizm miał przyjść w formie rewolucji przeciwko bankom, a nie bankowej grabieży państwowej kasy. Jak widać, teoria była do niczego, bo komunizm upadł, zaduszony ekonomicznie przez liberałów, a socjalizm żyje, tylko że w wersji bankierskiej ;)

Pewnie w wyniku tego przewracania w grobie zawaliło się przed tygodniem archiwum państwowe w Kolonii, gdzie przechowywane są oryginały pism brodatego dziadka. (To akurat śmieszne nie jest, bo zginęli ludzie)