Go To Project Gutenberg

piątek, 3 kwietnia 2009

Trzy asy i joker

G20To był tydzień. Prima aprilis, czyli april's fools. Giełdy odbiły jak w amoku. Wydaje się, że pęknięta guma jest zaklajstrowana, napompowana i można jechać dalej. Przymiarkę do raportu trzeba odświeżyć.

As nr 1. TARPan 2, zwany planem Geithnera
Bardzo mocna karta. Krugman, Stiglitz, Sachs i wielu innych nie ma wątpliwości: chodzi o wyciągnięcie z banków śmieciowych aktywów po możliwie najwyższej cenie. Koszt operacji: 500-1000 mld. Najfajniejsze w planie jest to, że najprawdopodobniej uda się Geithnerowi sztuka ustawienia poprzeczki wejściowej tak wysoko, że wejdzie do klubu graczy objętych planem zaledwie czterech, z którymi jest już dogadany: Pimco, BoA, Citi, Blackrock. W tej sytuacji udawanie, że będą jakieś przetargi, to jawna kpina. Do tego bajeczne finansowanie, bonanza w socjalistycznym bankierskim stylu. Geithner wykłada 92,5% kasy, ale ma tylko połowę ew. zysków. Za to ma 100% ew. strat. Zatem straty są wpisane w procedurę. Banki dostaną kolejną porcję dokapitalizowania w wysokości biliona. Żyć, nie umierać. W tym tygodniu zarys planu stał się tak wyraźny, że Citi oraz BoA zaczęły skupować CDO na rynku i w dodatku przepłacają, dają +40% nominału.

As nr 2. Szczyt G-20
Niesposób nie nazwać imprezy w Londynie sukcesem. Brown osiągnął to co chciał, Obama podobnie. Nawet prezydent Chin Hu Intao wydaje się zadowolony. Co zatem ustalono? Przywiązanie do idei liberalizacji, przeciwstawienie się protekcjonizmowi, skoordynowane działania przeciwdziałające unikaniu opodatkowania... Piękna lista życzeń. Diabeł tkwi w szczegółach, a tych nie da się ustalić i wynegocjować w ciagu jednego dnia, byłoby dobrze, gdyby się udało w ciągu roku. Walkę z rajami podatkowymi w sensie wielkich efektów możemy zatem chwilowo odłożyć między bajki, podobnie jak dalsze skoordynowane pobudzanie popytu przez Europę i Chiny.

Udało się, i to jest kapitalna wiadomość dla naszej części Europy, przyjąć powiększenie funduszu MFW o pół biliona dolarów do kwoty 750 mld. Zalecenie tej treści wynegocjowali europejscy ministrowie na swoim poprzednim konwentyklu i Brown wykazał się małpią zręcznością we wprowadzeniu tego w życie. Z tej puli zostaną zasilone gospodarki z niedoborami bilansowymi, wśród nich Polska. Tak więc wynik szczytu oddala od nas widmo kłopotów w sfinansowaniu naszych obligacji w tym roku. GPW odbiła na tę wieść o ponad siedem procent! Jednym ruchem zdjęto z nas klątwę Gyurcsanyego i zaświeciło słońce (dosłownie).

Sumarycznie G-20 uchwaliła plany finansowe w wysokości ok. 1,1 bln dol, co z zastrzykiem Geithnera daje dwa biliony. Wydaje się, że w ten sposób palące problemy gotówkowe i lęk przed czarną dziurą zostały zażegnane. Czemu więc Dominik Strauss-Kahn, szef MFW nie jest szczęśliwy? Przecież o polityczne i finansowe wzmocnienie tej instytucji zabiegał od dawna. Więcej, wskazywał na nią jako predystynowaną do wyciągnięcia świata z kryzysu. Na niego wskazują dziś Chiny, proponując reaktywację waluty rezerwowej SDR. Odpowiedź jest prosta. Mówił o tym m.in. Jeffrey Sachs (patrz linkowany artykuł). Aby uzdrowić sytuację międzynarodowych banków, trzeba zastosować kurację, którą przeprowadzono m.in. w Polsce, wyczyścić bilanse i zarządy banków, przerwać korupcyjny model geszefciarstwa i powrócić do korzeni.

As nr 3. Zniesienie zasad mark-to-market przez FASB
Pisałem obszerniej o sprawie, ale streszczę o co chodzi. Dzień po szczycie, czyli dziś, FASB potwierdził rekomendację zmiany zasad rachunkowości tak, że obecnie banki i wszystkie inne instytucje finansowe mogą spokojnie wyceniać wartości aktywów, które zaliczą do długookresowych podług swojego widzimisię. Dzięki temu nagle staną się w tym kwartale rentowne, a co więcej, nie będą zmuszone przeceniać swojego portfela, co z jednej strony prowadzi do konieczności ukazywania strat (odpisy), a z drugiej - co gorsza - zmusza do szybkiej likwidacji innych pozycji celem podniesienia kapitału. Spirala deflacyjna likwidacji hedge-fundów może w ten sposób zostać zatrzymana.

Banki mają dużą swobodę w interpretacji zasad, idącą tak dalece, że praktycznie można egzotyczne aktywa o niewiadomej wartości wpisać w bilans na dowolnie długo według wartości nominalnej. Dziś banki stały się rentowne! Hurra!

Czy opisane asy spełniają długofalowe oczekiwania? Myślę, że wątpię, podobnie jak Strauss-Kahn i Sachs. Zakiszone papiery o egzotycznych wartościach nadal pozostają egzotyczne, nawet jeśli napisze się co innego. Dołożenie kolejnego biliona do monstrualnego długu (deficyt tegoroczny 1/8 pkb) Stanów nie przyspieszy wyjścia z depresji, choć pozwoli zacerować dziurę w bilansach banków.

Angela Merkel nie będzie musiała dopłacać do EBC, żeby ten mógł poratować Węgry i Polskę. Na razie, bo wkrótce może okazać się, że Commerzbank i Deutsche mają taką górę wątpliwych kredytów w naszej części Europy, że ich same nie udźwigną. Polecą znów złotówka i forint i to sytuację tylko utrwali. Kwestia czasu, kiedy koniunktura się pogorszy, albo nie poprawi wystarczająco. Co wtedy? Szminka Geithnera? Być może. Na razie świeci słońce.

Słońce świeci, przyszła wiosna, więc cieszmy się z tego, co dał tata i mama, co dał Obama. Wszystkie trzy asy w jednym tygodniu i słońce. Czy można winić giełdy?

Były trzy asy, gdzie czwarty, ktoś zapyta. Dawno rozegrany i w dodatku podle. Plan Paulsona się nazywał, 700 mld. Miało wystarczyć. Były jeszcze króle: bailout AIG oraz Citi. Mniejsze banki znaczył bym waletami. Tak, czy siak Obama z Geitnerem wyrzucili na stół trzy najwyższe dotychczas karty. Zobaczymy co dalej. Moim zdaniem figur już prawie nie ma, najwyżej jeden król, dwa walety. Słabiutko.

Brak jeszcze tytułowego jokera. Schował się w postaci ostatniego punktu wianowania MFW. Zapowiedziano bowiem na szczycie w Londynie, że banki centralne-udziałowcy sprzedadzą na rynku ponad 400 ton kruszcu celem pozyskania kapitału. Po co to? Zezowaty mówi, że dla zmyłki, żeby uciszyć niesłabnące pomruki o manipulacji opcjami na złoto (złoto papierowe). MFW pokazuje, że ma złoto i je sprzeda. Kwota, którą za to się zdobędzie ma się zwyczajnie do zapowiedzianych 500 mld nijak. Podejrzewam, że rynek zatem te zapowiedzi zignoruje i złoto przeskoczy niebawem ponownie granicę 1000 dol. za uncję, tym razem na dłużej. To oczywiście subiektywna opinia, ale w swoich prognozach pokonywania barier 800, 900 i 1000 - o dziwo, bo specjalistą nie jestem - nie myliłem się. Ostatni dowód to niechęć zejścia poniżej 900 dol, choć były bardzo mocne do tego podstawy.

Co dalej? Słoneczna wiosna, utrwalanie dołka recesji w Stanach i Europie, później spadek optymizmu, załamanie dolara, strajki w Polsce... Tematów nie zabraknie. Na razie wiosna i Wielkanoc. Należała się.

© zezorro'10 dodajdo.com

muut