Go To Project Gutenberg

środa, 23 lipca 2014

Zjednoczenie prawicy - odcinek 5, czyli o liściu

-
Z zasady nie produkuję tekstów politycznych, uznając bieżączkę polskiego cyrku politycznego za przedstawienie tak fałszywe, że może się wygibasami ciągle tych samych, wyświechtanych "przywódców", z bożej łaski macherów z zaplecza, ekscytować jedynie osoba wysoce niepełnosprytna. Przy tym poważne traktowanie teatrzyku dla ubogich naraża na poważne straty moralne i materialne, zatem naiwność taka jest wysoce niebezpieczna społecznie, gospodarczo i finansowo.
Wydarzyło się jednak coś epokowego w swojej doniosłości, czego symboliczne znaczenie mieści się w liściu - ale o tym na koniec.

Owóż prezes, wielki bliźniak, skutecznie doprowadził do kolejnego, powtarzalnego jak katarynka "zjednoczenia prawicy", piątej edycji "porozumienia ponad podziałami", w której niepełnosprawni aktorzy tzw. sceny politycznej, czyli zawodowi pobieracze diet sejmowych, z list kolejnych nic nie znaczących kanapowych "partii", które niedawno założyli, odłączając się od ojcowskiego łona jedynie słusznej, jedynie prawej i sprawiedliwej partii centrum, czyli krótko - jedynej nasłuszniejszej "prawicy", a teraz - dzięki heroicznemu wysiłkowi prezesa - na to łono wracają, wraz z nic nie znaczącą i nikogo nie reprezentującą garstką "działaczy", przewodzącym "partiom" których wszystkich zwolenników nie wystarczy do obsadzenia widowni jednego meczu drugiej ligi, podobnie jak "działaczom" nie wystarczy umiejętności, aby choć jeden taki mecz zorganizować i przeprowadzić, nie mówiąc nawet o większych zamierzeniach.

Mamy zatem wielki sukces połączenia kilku odwiecznych sejmokratów z ich kanapami, pełniących obowiązki patriotycznej "prawicy". Świat stanął w zadziwieniu i zamarł z wrażenia. Zaraz nastąpią rzeczy wielkie... Jak już cztery razy pod rząd, cyklicznie i powtarzalnie. Katarynka. Nie wiesz, co będzie? Będzie wielki plan, wielkie fanfary, potem para pójdzie w gwizdek, reszta pójdzie w spodnie i zaczną się rutynowe podziały, walki frakcyjne... powstaną jeszcze nowsze prawice, Polska jest najładniejsza itp. dziwolągi jednego sezonu, z zawsze tymi samymi "działaczami" na czele nieistniejących tłumów, ruchów, planów i projektów. I tak w kółko: raz dokoła, raz dokoła... Jeszcze nie skojarzyłeś/aś po co ta "prawica" i jakie ma role w scenariuszu? Byłby już czas, piąta powtórka leci.

I tu dochodzimy do sedna sprawy, a mianowicie liścia. Jak niektórzy z satysfakcją, niektórzy ze strachem zauważyli, barwny lider Kongresu Nowej Prawicy Korwin-Mikke, po triumfalnym wejściu do Parlamentu Europejskiego, ze szczerym zamiarem rozsadzenia tego bolszewicko-biurokratycznego molocha od środka, zaznaczył ten triumf na krajowym podwórku, dając z liścia od dawna oczekującego na akt sprawiedliwości ludowej ubeckiemu kapusiowi, ministrowi cyfryzacji, automatyzacji i zamordyzacji Boniemu. Nie zrobił przy tym fizycznej szkody kapusiowi, tylko go publicznie, w gmachu ministerstwa swym gestem moralnie sponiewierał, upokorzył i pohańbił, za równie publiczne nazwanie w Sejmie "idiotą" i "kłamcą", podczas pamiętnej debaty na listą Macierewicza, na której kapuś Boni był umieszczony i bronił się, jak umiał - zarzucając kłamstwo inicjatorom akcji oczyszczenia, w tym osobiście Korwin-Mikkemu. Ten po latach wymierzył mu symboliczną sprawiedliwość, znając aż nadto dobrze z autopsji sprawność dochodzenia swych racji wobec kapusiów przed nadwiślańskimi sądami.

Oto za ten akt prywatnej sprawiedliwości - symbolicznej jako się rzekło, bo przemocy w laniu po pysku kapusia żadnej nie było - Korwin-Mikke został przez zawodowych aktorów pełniących obowiązki polityków sejmowych solidarnie zbojkotowany. Podczas nagrania niedzielnego programu w publicznej telewizji nie został do niej wpuszczony, a konkretniej po przybyciu - na wniosek rzecznika PIS Mariusza Błaszczaka - z niej wyproszony. "Politycy" nadwiślańscy nie będą rozmawiać z osobą, która wymierza symboliczną nawet sprawiedliwość kapusiom i kłamcom. Pilnuje tego nowa, zjednoczona prawica najmądrzejszego prezesa, rękami rzecznika Płaszczaka.

Jeśli teraz masz jeszcze jakieś wątpliwości, po co ta zjednoczona "prawica" i jakie ma role w scenariuszu, to jest mi przykro. Jedno test liścia wykazał bez pudła: zjednoczona "prawica" nie ma nic wspólnego z honorem i sprawiedliwością.
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut