Zgodnie z oczekiwanym tu rozwojem wypadków na wschodzie Ukrainy nastąpiło wzmożenie natarcia na nieustępliwy opór sił pospolitego ruszenia prorosyjskiego, zawnego "buntownikami", "terrorystami" i "bandytami", a jednak cieszącymi się - wbrew lanej do baranich łbów propagandzie - znaczącym i powszechnym poparciem na miejscu. Inaczej w ogóle nie doszłoby do wojny domowej w takiej skali. I z użyciem takich sił i sprzętu.
To jest mianowicie ciężki sprzęt, używany przez armie na terenie walk z obcą, dobrze wyposażoną armią, bo inaczej - bez odpowiedniego zaplecza - by ich rozniosła w pierwszym podejściu. Poniżej świeże zdjęcia kijowskich działań pod Sławiańskiem. Zwróć uwagę na nowiutkie działka samobieżne/wozy opancerzone, używane obok sprawdzonych rosyjskich transporterów. Wyglądają na zachodnie zakupy czekoladowego króla Poroszenki, który w dniu inauguracji nie zapomniał buńczucznie zapowiedzieć, że Krym był i będzie ukraiński. Jednym słowem rzeź na wschodzie będzie spektakularna, bowiem żeby odebrać Krym czekiście, to trzeba stamtąd wykurzyć główną bazę rosyjskiej floty czarnomorskiej, której 25 tysięcy stałej załogi ma nie tylko kutry patrolowe i ścigacze, ale też atomowe okręty podwodne, rakiety, śmigłowce szturmowe, czołgi i tysiąc innych zabawek, dzięki którym zajęli Krym bez żadnego oporu. Jeśli Poroszenko wie, co mówi, to właśnie zapowiedział wojnę z Rosją - w średniej skali lokalnej co najmniej. Czy Polska jest na to gotowa? Myślę, że wątpię, bo nadwiślańscy indianie myśleli, że czekoladowo-tęczowy prezydent Imperium Dobra gratulował im w Warszawie święta "ćwiary na wolności" i klepał po pleckach durniów i agentów różnej maści tylko dla bajeru. Otóż nie, drogi watsonie, "zobowiązania sojusznicze" cię w tę wschodnią stronę, a konkretnie na Zaporoże zaciągną w kamasze. Żebyś "buntowników" i "terrorystów" mógł poznać bliżej. Zdrawstwujtie rebjata, nie streljat - polecam na lekcję pierwszą. Wczoraj w centrum Doniecka zamaskowani bandyci [komandosi] zatrzymali i rozstrzelali jadącego samochodem zastępcę Denisa Puszylina, nowego prorosyjskiego mera Doniecka. Oczywistym następnym celem jest teraz sam Puszylin. Zatem strzelanie rakietami do ratuszy zbuntowanych miast, jak miało to miejsce w Ługańsku, a co można było zobaczyć na filmach na tych łamach, nie było zdarzeniem wyjątkowym w tej wojnie domowej, a regułą. Zresztą podobne zajścia regularnie odbywały się na przykład w Serbii. Tak realnie wygląda wojna domowa, za kulisami warszawskich występów czekoladowych prezydentów, poklepujących swoich wiernych i niewiernych poddanych po pleckach. Codziennie giną tam dziesiątki, a może i setki ludzi, głównie cywili, a nie kombatantów, bo ci są nie tylko uzbrojeni, ale także opancerzeni i umieją unikać strzałów. |