Po weekendowych występach ludu kijowskiego przed ambasadą złego czekisty, okraszonych piękną wiązanką ichniego ministra spraw zagranicznych, który postanowił pokonać naszego zdradka w kategorii... - nieważne w jakiej postanowił - pobił zdradka we wszystkich kategoriach, czekista naprawdę się zeźlił.
Że się lokator Kremla zeźlił, to i nie dziwota, bo jak czytelnicy mogli obejrzeć na tutejszych łamach, pan Deszczycia skandował z wesołym tłumem, na tle płonących samochodów przed ambasadą, Putin Ch..!. Tym bohaterskim występem pobił naszego zdradka we wszystkich kategoriach i wszedł do historii szczytów dyplomacji. Nawet zezowaty nie uwierzyłby, że takie coś jest możliwe, gdyby nie zobaczył, choć niejedno mu się w ŋłowie mieści. Haszek łamany z Monty Pythonem to jest w ukraińskiej wojnie domowej mało. Tu jest jeszcze Ionesco i Mrożek i Bareja. A tymczasem kremlin posyła dziś na granicę z Ukrainą chyba całe wojsko. Oto ich kolumna w rejonie Rostowa n.Donem. Tymczasem, zgodnie z moją zapowiedzią, celem ataku nieznanych sprawców, po uprzednim zamordowanym jego zastępcy, stał się burmistrz zbuntowanego Słowiańska Ponomariow, którego nieznane siły niezwyciężonej demokracji wyeliminowały celnymi strzałami snajperów. Czyli klasycznie: w miarę postępów rewolucji walka klas [napór sił demokracji i postępu] się zaostrza. |