Już raz wskazywałem na "króla Doniecka" Achmetowa, rządzącego w donieckim węglu i stali, oligarchę który odmówił separatystom pieniędzy - i pozostał lojalny wobec centralnych władz Kijowa - ale nie klaszcze też im w zachwycie. Nie jest moim bohaterem, jednak ma tu całkowitą rację.
Otóż Achmetow, po cichu wspierający Majdan, stoi teraz okoniem wobiec akcji pacyfikacyjnej na wschodzie. Poroszenko mówi, że "z terrorystami negocjował nie będzie". Więc jak sobie wyobraża rozwiązanie konfliktu, jeśli nie przy stole - za sterami BTR, albo czołgu T-64, które właśnie dewastują miasta, wsie, infrastrukturę i przemysł w zbuntowanych okręgach? Czy totalne zniszczenie jest rozwiązaniem? Achmetow ma rację, oby był w stanie skupić dostateczne siły rozsądku wokół siebie, aby móc zatrzymać wojnę domową. |