Go To Project Gutenberg

piątek, 27 czerwca 2014

Dlaczego jestem ruskim agentem

-
29 maja opublikowałem przełomowy artykuł Maliszewskiego o polskich najemnikach na Ukrainie, po którym do teraz rozchodzą się echa i śmierdzące dmuchy, w tym dęta przez durniów nagonka, że jestem ruskim agentem. Następnego dnia mąż żony na twitterze - bo gdzieżby indziej - zdementował te pogłoski. Pierwszego czerwca opublikowałem kilka zdjęć z Doniecka i wracam do tego, bowiem niedługo przed obecnym spektaklem z polskiego cyklu, przepraszam - cyrku - "granat w szambie" zdradek objawił, iżby "w Donbasie nie ma polskich najemników".
Na koniec głos zabrała Rzepa, podając oficjalną wykładnię Ministerstwa Prawdy do wierzenia indianom 5 czerwca: na Ukrainie nie ma najemników polskich, ani ASBS, ani Academi, ani Greystone, ani Blackstone ani w ogóle nikogo nie ma, bo przewrót zrobiły krasnoludki i "pokojowi demonstranci", którzy teraz - znowu za sprawą krasnoludków - stali się uzbrojonymi po zęby bojownikami o wolność i demokrację - po wielu stronach wojny domowej, bo o dwóch mówić tu trudno. Wszystko to krasnoludki, a kto nie wierzy, to jest ruski agent, bo te opowieści o najemnikach to jest moskiewska propaganda.

Tak więc drogi watsonie możesz wierzyć w słowa zdradka pod flagą neobanderowca Tiahnyboka i krasnoludki, albo nie wierzyć - bo na nadwiślańskim terytorium etnograficznym ogłoszono właśnie ćwiarę wolności - ale jeśli nie wierzysz - to popierasz zdradziecką propagandę Kremla. Nie ma innego wyjścia. Używanie swojego rozumu i patrzenie na FAKTY surowo zabronione. Wiadomo przecież, że wojny wszczynają krasnoludki. To oczywiste, jak i to, że krasnoludki, zdradki i gang olsena zawsze mówi prawdę - nigdy cię nie okłamali... nigdy by im coś takiego na myśl nie przyszło, to szczerzy patrioci są, jak złoto AmberGold, ałtostrady, basen narodowy i ostatnio nagrania gangu kelnerów.

Zdradek i Tiahnybok są najszczerszymi demokratami, zrobili na Ukrainie rewolucję i wyrzucili bandytę Janukowicza i pozwolili narodowi wybrać bandytę z czekolady Poroszenkę, który - podobnie jak poprzednik trudnił się w pracowitej młodości wymuszeniami haraczy - ale jest teraz tzw. "naszym sukinsynem" i prawdziwym demokratą, dlatego może liczyć na pomoc krasnoludków, bowiem sprawiedliwość zawsze zwycięża. Moskiewskiej, wstecznej propagandzie mówimy: nie! Nie pozwolimy, by Dziadek Mróz pogwałcił nam naszego gazowego, czekoladowego, demokratycznego Czerwonego Kapturka. Nie ma żadnych najemników, tylko krasnoludki. Zapamiętaj, bo jak nie, to... będziesz ruskim agentem.

Pytasz dlaczego właśnie teraz o tym przypominam, kiedy najważniejsza jest - jak wiadomo nadwiślańskim indianom z okienka tv - afera gangu kelnerów. Ano dlatego o tym przypominam, że - jakkokolwiek będą pracować nad zaciemnianiem tego faktu - wyzwalaczem ostatniej medialnej odsłony starcia gangów jest aktywne zaangażowanie Polski na wschodzie, konkretnie na Ukrainie, nie ograniczające się - jak chce wmówić zdradek - do uścisków dłoni i występów przed kamerami, ale sprowadzające do konkretnego wsparcia militarnego: szkolenia, wyposażenie, instruktorzy na miejscu, wreszcie werbunek najemników. Wszystko w ramach niezłomnej i wyjątkowej przyjaźni z naszym najważniejszym sojusznikiem, któremu te przysługi oddajemy za darmo, co trafnie spuentował zdradek obrazową i dosadną przenośnią.

Jednak pewien liczący się gang, który wcale nietrudno zidentyfikować, nie tylko jest oburzony na robienie czegokolwiek za darmo [bo przecie niezwyciężone trepostwo jest po to, żeby nabijać im kasę], ale przede wszystkim ta sojusznicza pomoc burzy im sojuszniczą wierność w całkowicie odmiennym kierunku, a jeszcze do tego przewraca dawno dogadane interesy na ropie i gazie. W tle mamy właśnie walkę o kontrolę nad największym polskim odbiorcą gazu, czyli Azotami. Jeśli nie widzisz związku przyczynowo-skutkowego z dzisiejszym stowarzyszeniem Ukrainy z UE, odcięciem rosyjskiego gazu dla niej, kapitałowymi i technologicznymi inwestycjami firm amerykańskich na wschodzie Ukrainy, słowem - odwróceniem sojuszy ukraińskich i gazowych w tej części świata, to po prostu nie uważasz.

To jasne, że przedstawienie medialne "Sowa i przyjaciele", znane inaczej pospólstwu jako "gang kelnerów", dzięki pomysłowości naczelnego gestapowca Sienkiewicza, któremu nie dość było obciachu, że można go jak przedszkolaka na pogwarkach o zamachu na NBP nie tylko nagrać, ale jeszcze te nagrania opublikować i go całkowicie ośmieszyć profesjonalnie, więc może teraz bez skrępowania o podsłuchy oskarżyć Marsjan, albo nawet spisek zdradzanych żon, powodzenie w tabloidach dla kalekich umysłowo ma zapewnione, jednak zostało to przestawienie naturalnie zmontowane i odpalone przez profesjonalistów, a nie kelnerów - to jest jasne jak słońce.

W związku z tym, że ja nie tylko te związki przyczynowe zauważam, ale też od miesięcy o nich bez żadnej żenady informuję, zostałem ruskim agentem. Najwyraźniej ruscy agenci już tak mają, że pokazują kluczowe interesy Rosji i brutalne walki wokół nich, żeby się uwiarygodnić.


Z TECZKI AGENTA:
http://zezorro.blogspot.com/2014/06/polscy-najemnicy-jacy-najemnicy.html
http://zezorro.blogspot.com/2014/06/co-tam-panie-na-majdanie-26-polscy.html
http://zezorro.blogspot.com/2014/06/jestem-ruskim-agentem.html
http://zezorro.blogspot.com/2014/05/polscy-najemnicy-na-ukrainie-i.html




© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut