Z kamerą wśród zwie..- przepraszam - wśród żołnierzy oczywiście. Z wizytą na blokpoście [tak się toto tam nazywa] gdzieś w okręgu donieckim.
Żołnierze Gwardii Narodowej to zawodowi oficerowie i ochotnicy. Wyposażeni głównie w transportery opancerzone [BTRy] odpierają atak partyzancki snajperów z karabinów maszynowych. Oficer, udzielający krótkiej, ale jakże wymownej wypowiedzi, jest Ukraińcem, udziela jednak wywiadu po rosyjsku, bo w tym języku pobierał nauki. Jeszcze ciekawsze jest to, co mówi, a mianowicie że siły buntowników składają się z ochotników i zawodowych najemników, co widać po zastosowanym sprzęcie i taktyce walki. Jest niemożliwe, aby ciężki sprzęt używali w profesjonalny sposób amatorzy, zatem zawodowy żołnierz potwierdza to, co wiadomo zezowatemu od dawna: po obu stronach wojny domowej na Ukrainie walczą ochotnicy oraz najemnicy, korzystając z zewnętrznych [zagranicznych] dostaw, zarówno kadry, jak i zaopatrzenia. A poniżej porzucone przez partyzantów wyrzutnie rakiet Grad. Kijowianie utrzymują, że prorosyjscy "separatyści" otrzymali je od hojnego dobroczyńcy uciskanych Rosjan, kremlowskiego czekisty a przyduszeni przez niezwyciężoną Gwardię Narodową je w popłochu spalili. Jednak fakty na gruncie, a mianowicie długotrwałe ostrzeliwanie z tej właśnie broni cywilnych domów w Sławiańsku - przez armię kijowską - temu przeczą. Jaki sens miałoby niszczenie swoich siedzib, nie mówiąc już w ogóle o przydatności tej broni w walce partyzanckiej i miejskiej? Czyżby partyzanci sami siebie ostrzeliwali tygodniami z rakiet, aby wzbudzić współczucie u niszowych blogerów i dać propagnodową broń kremlowskiemu mocodawcy? Zauważmy, że zamiast takiej samobójczej taktyki o wiele łatwiej, sensowniej i taniej przemyca się przez granicę z Rosją karabiny snajperskie, ręczne granatniki ppanc i wyrzutnie rakiet plot, jakże skuteczne w zwalczaniu helikopterów i samolotów - i które znakomicie zdają egzamin w tej wojnie. Jedna wyrzutnia Grad to jakieś kilkadziesiąt mniejszych zabawek, jednym słowem wygląda po prostu na to, że partyzanci zmęczyli się w końcu nieustannym bombardowaniem wioski, napadli na załogę wyrzutni i je spalili. Dodatkowy plus jest taki, że na tym przykładzie widzisz, jak można wykorzystać nieprzemyślany materiał propagandy drugiej strony do ujawnienia prawdy. Kijowska Gwardia Narodowa naprawdę bombarduje wioski i miasta na wschodzie z takich wyrzutni, zrzuca fosforowe bomby zapalające i kasetowe, próbując wykurzyć stamtąd powstańców, ale jest to desperacka i barbarzyńska taktyka spalonej ziemi. Brudna, cyniczna morda bratobójstwa za kasę nie daje się nijak zakryć paplaniną o obronie demokracji. |